Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: w czym problem ? (7)
- https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478276https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Witam, nie wiem czy to odpowiednie miejsce na tego typu pytania, od dłuższego czasu chciałem gdzieś o tym napisać,Mam 16... i od dłuższego czasu prawie wcale nie mam radości z życia..ta nie widzę w nim sensu.. nie wiem czego od niego chce..nawet ostatnio zacząłem zastanawiać się jaki naprawdę jestem ? Kim jestem.. ? Po co ? poza tym sam nie wiem czy chce to dalej kontynuować skoro nie ma tu żadnego sensu ?.. Niejednokrotnie chciałem to skończyć, i nawet próbowałem.. ale jestem aż tak słaby że nie dałem rady... nie bałem się śmierci.. bo to raczej nagroda... bałem się bólu który to z sobą niesie.. bałem się co mogła by zrobić moja mam którą bardzo mimo wszystko kocham....nie wiem nawet czy ma sens pisanie o tym...czy ktoś może jakoś pomóc mi.To co pisze zapewne jest bardzo chaotyczne ale staram się nie zastanawiać nad tym.W dodatku mam problemy z kontaktem z ludźmi.Są 2 osoby przy których czuje się dobrze, przy 2 moich przyjaciołach.. ale niestety oni się nienawidzą co nie pomaga..Jestem dość zamknięty w sobie w stosunku do ludzi których nie znam.. dlatego też sam nigdy nie zaczynam rozmowy...2 lata temu nie zdałem do klasy.. i trafiłem do takiej w której osoby jak ja nie mogą czuć się dobrze.. jest parę osób niesamowicie drażniących mnie, obrażających.. Zapewne inni ludzie mają większe problemy ale mimo to chce o tym napisać.. chciałbym im się przeciwstawić.. mimo tego że chce coś zrobić.. to nie potrafię.. potem jestem na siebie zły że nic nie zrobiłem...Na co dzień nie widać tego po mnie... udaje że jest dobrze.. co dzień kiedy rozmawiam z mamą.. czy z kimkolwiek innym.. zawsze fałszywie się uśmiecham.. pokazuje to co chcą widzieć..nie jak jest..nie potrafię inaczej..Do tego moje kontakty z ludźmi są dość trudne zwłaszcza z kobietami, nie jestem wstanie się do nich odezwać.. inaczej jest z tymi które znam.. z nimi potrafię rozmawiać...stanowczo to ja jestem problemem...Mieszkam sam z mamą, ojciec odszedł gdy miałem około 9 lat.. nie pamiętam dokładnie..Moje wymagania są bardzo niskie...a mimo to niespełnione..che by porostu ten uśmiech był czasem naturalny... nie podszyty kłamstwem..wydaje mi się że w tym roku jestem w najgorszej kondycji od kilku lat..chciał bym kiedyś się zakochać... to już ten czas kiedy rozumiem czym naprawdę są uczucia.. przynajmniej tak mi się wydaje.. ale nie wiem czy to ma jakąś przyszłość.. bał bym się zawieść osobę którą bym kochał.. dlatego nie chciał bym ryzykować...Nie wiem czy uzyskam tu pomoc.. czy pisanie tu ma jakiś sens...jednak liczę że ktoś coś napisze.. że może coś to zmieni..ale to chyba złudna nadzieja..
- https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478365https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Opowiedz więcej o sobie, masz 16 lat, jestem pewna, że te problemy trwają od lat. Kiedy się zaczeły?, pewnie zaczynają się nasilać, bo okres dojrzewania niesie ze sobą nowe ważne problemy,choćby taki, że czas na to by mieć dziewczynę, bo koledzy już mają.
opowiedz o sobie, od najwcześniejszych lat, czekam, Lucyna - https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478366https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
- https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478369https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Najpóźniejsze lata jakie pamiętam to okres 3 klasy podstawówki.. Wtedy jeszcze mieszkałem pod opolem, z matką, ojcem i bratem, miałem wielu kolegów..koleżanki, potrafiłem bez problemu się z każdym zaprzyjaźnić..Wtedy jeszcze potrafiłem się cieszyć.. Rok później brat wyjechał do biologicznej matki...ojciec odszedł,zmuszeni byliśmy się wyprowadzić do rodziców mamy..Mieszkaliśmy tam około roku..W klasie czwartej nie zostałem zbyt dobrze przyjęty, nie wiem czemu potem już nie potrafiłem tak dogadać się z ludźmi.. znalazłem tam jedną osobę z którą utrzymywałem kontakt..urwał się on rok później kiedy musiałem zmienić szkołę ze względu na przeprowadzkę.Matka znalazła sobie faceta, wydawał się fajny.. mieszkaliśmy z nim rok.. po którym okazało się że jest alkocholikiem...nieraz dzwoniłem na 997... kiedy siębałęm że coś jej robi.. ale wtedy byłem jeszcze za młody by cośzrobić, za to byłęm na siebie zły że nie mogłem jej ochronić, przeciwstawić się mu... w połowie 6 klasy gdzie zostałem jako tako zaakceptowany przez niektóre osoby, znalazła kolejnego, ten wydawał się jeszcze lepszy, spokojny, nie pił... miły.. ale tylko pozory.. okazał się nałogowym hazardzista, przez niego wiele razy mieliśmy problemy z pieniędzmi.. ale dawaliśmy rade...W przeciągu tych 2 znajomości przeprowadzaliśmy się z matką około 3 razy.. w końcu kiedy znów zostaliśmy sami musieliśmy wrócić do rodziców mamy.. gdzie dalej mieszkamy..Kiedy poszedłem do 1 gimnazjum przez około pół roku nie umiałem się zaklimatyzować.. klasa była wyjątkowo zgrana dlatego znalazłem tam dwoje przyjaciół.. przynajmniej ja ich tak traktuje, nie wiem czy oni mnie również postrzegają w ten sposób ale licze że tak.Ale niestety w klasie 2 nastąpił okres, ten tak zwany okres dojrzewania...wtedy pogorszyło się moje samopoczucie..byłem wtedy w kiepskim stanie... kilkakrotnie bywałem u psychiatry, który przepisał mi pigułki abym był nieco "żywszy" lub nie tak smutny, powolny w takim nastroju w którym ludziom odechciewa się życia..Wtedy pierwszy raz spróbowałem z tym skończyć.. nie wiem czy to miało sens.. wyczytałem że te pigułki mogą prowadzić do zatrzymania pracy serca... nie miałem po co tego kontynuować.. więc zjadłem całe opakowanie naraz... przez co przez pół nocy mną trzęsło, nie spałem.. ale o dziwo nic więcej... się nie stało..Klasy 2 niestety nie zdałem, załamało mnie to jeszcze bardziej bo musiałem rozstać się z osobami które zdążyłem polubić.. w tamte wakacje często próbowałem skończyć.. ale bałem się o mame.. co ona by zrobiła sama... chciałem zostać dla niej... bo ja sam nie widziałem sensu robić tego dla siebie..Klasa do której dołączyłem z początku traktowała mnie nie najgorzej.. ale to się zmieniło... bo nie potrafiłem im się postawić..Obrażano mnie, poniżano... czego tym bardziej nie rozumiem.. pamiętam że kiedyś dawno.. ale pamiętam że kiedyś, sam potrafiłem wywołać bójkę, potrafiłem się odgryźć.Powiedzieć co o kim myślę... nie miałem z tym problemów. .ale to po tym wszystkim się zmieniło... teraz atakowany nawet nie wiem czy potrafił bym coś zrobić.. stałem się porostu nikim...zacząłem szukać sensu... chciałem dowiedzieć się kim jestem.. czego chce... kim mogę zostać ? ale ja nic nie potrafię...Nawet nie wiem czy potrafię kochać.. czy potrafiłbym...szukam odpowiedzi na te pytania... chce się dowiedzieć czy jest jakakolwiek nadzieja że będę mógł prowadzić życie jak inni ludzie...wraz z przyjaźnią... miłością... rodziną...
- https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478470https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Po pierwsze Twój list jest datowany na godzinę pierwszą, rozumiem, że w nocy, dlaczego o tej porze nie śpisz. Po drugie, gdzie teraz mieszkasz na wsi czy w mieście? Czy w tym roku zdałeś, w której jesteś teraz klasie. Dlaczego byłeś u psychiatry, a nie u psychologa, czy słyszałeś o psychoterapii, czy ktoś Cię na nią skierował. Dlaczego przepisano Ci leki, jaka była diagnoza, na co były te leki. Czy nadal jesteś pod opieką psychiatry, czy bierzesz leki.
Po trzecie ładnie piszesz, sprawiasz wrażenie dosyć dojrzałęj osoby, mającej świadomość swoich problemów, a to już dość dużo, bo nie każdy wie, dlaczego cierpi i czuje sie nieszczęliwy.Twoją mocną stroną jest wrażliwość, ale też przez nią masz problemy. Z taką wrażliwością możesz być pewien, że potrafisz kochać. Nie ma zdrowej i wrażliwej osoby na tym świecie, która z takim życiorysem nie miałaby kłopotów. Odnoszę wrażenie, że większość Twojego życia polegała na ciągłej adaptacji do co raz to nowych miejsc, podejmowaniu kolejnych prób walki o akcptację w nowych środowiskach, to bardzo trudne. W zasadzie byłeś narażony na nieustanny stres - czy mnie zaakceptują, nie odrzucą, nie wyśmieją. Mam wrażenie, że nieustannie żyjęsz w poczuciu ciągłęgo zagrożenia i braku bezpieczeństwa, nie tylko od strony relacji z rówieśnikami, ale także a może, przede wwszystkim z powodu kolejnych rozstań : z ojcem, bratem, partnerami Twojej mamy. Jak na jedno tak krótkie życie to za dużo, nikt w Twoim wieku by tego nie uniósł bez obciążeń w postaci depresyjnych myśli, poczucia ciągłych porażek, niskiej samooceny.
Czy to co napisałam,ma dla Ciebie sens, czy moje odczucia są w miarę trafne? Pytanie oczywiście co z tym zrobić, jak to zmienić. Napisz, Lucyna - https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p478657https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Od 10 roku życia mieszkam w mieście w mieście.Tak w tym roku się udało.Teraz idę do 3 Gimnazjum.Natomiast U psychologa byłem również, to on skierował mnie po te leki do psychiatry.Nie nigdy nie słyszałem o psychoterapii.. nikt mnie na nic takiego nie kierował.Nie wytłumaczono mi dokładnie na co te leki miały być, powiedziano mi jedynie że dzięki temu będę bardziej ożywiony.. Nie znam dokładnej nazwy czy diagnozy.Jeśli dobrze pamiętam to było w zastosowaniach coś o zwalczaniu depresji.. ale nie pamiętam dokładnie.
Ludzie mi często mówią że jestem dość poważny na swój wiek że moje zachowanie do niego nie pasuje.Myślę że są trafne, w podobny sposób postrzegał mnie psycholog.Długo się zastanawiałem czy gdzieś o tym wszystkim nie napisać.. bo już przestałem sobie z tym radzić..Nie mam pojęcia co z tym należy zrobić.. myślałem że to wszystko z wiekiem przejdzie.. ale to się tylko nasila..z dnia na dzień coraz bardziej jestem przygnębiony.. coraz bardziej wszystko staje mi się obojętne..Już teraz nawet nie jestem w stanie powiedzieć matce o tym że ją kocham.. porostu coś mi nie pozwala, blokuje mnie.. zawsze miałem problem z wyrażaniem uczyć.. ale nie aż takie...Odnośnie godziny o której pisze to różnie sypiam.. zazwyczaj zasypiam około 12.. ale czasem potrafię nie spać całą noc leżąc w łóżku myśląc o tym o czym tu pisze od paru dni..Mam nadzieje że jest jeszcze jakaś nadzieja że będę pasował do społeczeństwa... Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html#p479874https://www.psychiatria.pl/forum/w-czym-problem/watek/478276/1.html w czym problem ? Gość
Jeśli podobnie p o s t r ze g ał Cię psycholog to nie rozumiem czemu nie zaproponował Ci podjęcia psychoterapii, która w Twoim przypadku wydaje mi się najwłaściwszym posunięciem. Jak na załamanego młodego człowieka, to
robisz wrażenie bardzo zdystansowanego do swoich problemów,pozdrawiam i poczytaj na temat co to jest psychoterapia - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Uciec od schizofreników i zacząć nowe życie. Współuzależnienie.
Witam. Chciałbym się podzielić moją historią, może ktoś...
Forum: Schizofrenia - Czy jestem złym człowiekiem?
Staram się pracować nad sobą, tłumić w sobie negatywne emocje. Tak...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Uciec od schizofreników i zacząć nowe życie. Współuzależnienie.
Witam. Chciałbym się podzielić moją historią, może ktoś...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Uzaleznienie od porno i masturbacji
Witam jestem mężczyzną mam 32 lata od bardzo dawna się masturbuje prawie...
Forum: Uzależnienia