Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - ChAD

O chorobie dowiedzielismy sie z Zona,gdy podczas wizyty zony u syna dostal tzw.furii,zona zadzwonila na pogotowie ale po opowiesci pogotowie przyjechalo z policja .Zabrali syna do szpitala,gdzie na drugi dzien udalismy sie z zona do lekarza.Po krotkim wywiadzie jaki lekarz przeprowadzi z nami, zdiagnozowal bezblednie chorobe.Po tygodniowym pobycie syn uciekl ze szpitala -nie mieszka z nami(jest adoptowany od niemowlecia obecnie 21 lat).Mamy problem polegajacy na konflikcie syna z prawem.Nastepnym razem syn sam zgodzil sie isc do lekarza przy naszej namowie,ze tamten mogl sie pomylic.Dostal skierowanie do szpitala ale innego niz przebywal wczesniej.W czasie odwozenia go do szpitala probowal nam wyskoczyc z samochodu lecz jakos nam sie udalo to powstrzymac.po przywiezieniu i przyjeciu go na oddzial przyjechalismy na drygi dzien do Pani doktor dowiedziec sie w sprawie syna.Pani doktor potwierdzila diagnoze z poprzedniego szpitala,przebywal tam miesiac wychodzac w rownowadze tej choroby.Po uplywie miesiaca znow choroba dala znac o sobie uciekl z domu,odezwal sie po 3 tygodniach,gdzie znow wszed w konflikt z prawem.prosimy go aby zgodzil sie na leczenie lecz wmawia nam ze jest zdrowy nic mu nie jest,jak mu mowie o konflikcie z prawem to nic nie pamieta lub mowi dobra przestan,takie rzeczy zdarzaja sie co jakis czas ale pozniej spokoj,i znow powtorka.wszystkie dokumenty zostaly zlozone w sadzie,byi biegli sadowi ktorzy stwierdzili ze jest ok. ale biegly sadowy bada chorego tylko kika dziesiat minut -najduzej 45 minut najkrocej 10 min i stwierdza ze jest zdrowy.Tym samym podwarza opinie lekarza prowadzacego (ordynatora oddzialu) gdzie przebywal syn,w dwoch szpitalach.Przy nawrotach choroby mamy probem porozumiec sie z nim kilka razy chcial sie zabic,raz go wspollokator odciagnal od zamiaru powieszenia.Jedynie dzielnicowy zna sytuacje i rozumie nasze starania .Sad odrzuca wszystkie argumenty nie bierze nic pod uwage,pomimo moich wizyt u prokuratora i proszeniu o skierowanie syna na leczenie poprzez nakaz sadowy i obserwacje,i wtedy wydanie wyroku lecz to jest walenie glowa o mur.Stracilem juz 3 dzieci zmarlo przed urodzeniem dlatego adoptowalem juz dziecko narodzone,wczesniaka powiedziano mi w osrodku adopcyjnym,ze dziecko moze byc zdrowe lub chore,zagrozenia sa rozne,ale ja i zona podjelismy te ryzyko,przepowiednie sie sprawdzily ale to jest moje dziecko i bede o nie walczyl wraz z zona.Zdajemy sobie sprawe ze zrobi krzywde ludziom staram sie naprawic w miare moich mozliwosci lecz jest mi ciezko,zona jest po dwoch operacjach kregosupa i dwoch kolan na dzien dzisiejszy jest w szpitalu na rehabilitacji .Jestem zalamany taka sytuacja.Prosze o porade wszystkich chorych na ta chorobe w jaki sposob postepowac jak pomoc,jak oni sobie z tym probemem radza.Pozdrawiam wszystkich.

Widocznie sąd uważa, że syn był poczytalny jak łamał prawo. Chad, depresja czy nerwica, to nie schizofrenia, dlatego pewnie taka decyzja. To ciężka choroba, syn musi dobrowolnie poddać się leczeniu, jest dorosły i poczytalny. Jak dopadnie go faza depresyjna, to może zdecyduje sie na leczenie szpitalne.

w dodatku dostalem nakaz wymeldowania syna wydany przez prokuratora z pobytu stalego,bedzie wiec bezdomny.,jutro jade do niego dowiedziec sie co i jak,jestem juz zalamany tkak sytuacja,ani do lekarz lub cos innego zalatwic.