Forum: Depresja
Temat: Żenujący apel o pomoc (12)
- https://www.psychiatria.pl/forum/zenujacy-apel-o-pomoc/watek/1463814/2.html#p1463906https://www.psychiatria.pl/forum/zenujacy-apel-o-pomoc/watek/1463814/1.html Żenujący apel o pomoc GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Nic odkrywczego nie napiszę, gdyż tylko powielę niektóre powyższe fragmenty z których najważniejszy jest ten mówiący o potrzebie specjalistycznej pomocy w tym przypadku, ponieważ bez tego zapewne będziesz się męczyć przez lata kończąc prędzej czy później w gabinecie lekarza tylko ku temu jest potrzebne osiągnięcie pewnego etapu, aby skorzystać z rozwiązania ku któremu nie jesteśmy skłonni także uważam, że warto zaoszczędzić kilka lat życia w imię niezobowiązującej wizyty, która rozwieje wszystkie Twoje wątpliwości odnośnie Twojego stanu i znajdzie źródło Twoich problemów.
Najprawdopodobniej pod wpływem wszystkich przeżyć jakie doświadczyłaś, a które nawarstwiały się wraz z czasem - dotknęła Cię depresja, a najważniejszą i podstawową rzeczą jaką musisz o niej wiedzieć jest fakt, iż to choroba i jak każdą chorobę - należy ją leczyć. Często rozwija się subtelnie przez lata, powoli, aczkolwiek skutecznie, dezorganizując po kawałku postrzeganie świata tej osoby włącznie z postrzeganiem samego siebie przy tym nie należy bagatelizować tego, iż to choroba śmiertelna, której zadaniem jest destabilizacja psychiki człowieka do takiego stanu, iż ten kompletnie zdominowany przez chorobę zechce skorzystać z ostatecznych środków, aby się od tego uwolnić. Mogę Ci zagwarantować, że żaden lekarz nie zbagatelizuje chociażby myśli samobójczych pacjenta niezależnie od jego wieku, ale ten argument to raczej Twoje subiektywne zdanie niezwiązane z rzeczywistością - dla takiego lekarza skończyłoby się to co najmniej odebraniem prawa do wykonywania zawodu w momencie, gdyby przeprowadzono śledztwo i wyszłoby na jaw, że lekarz zbagatelizował objawy pacjenta kończąc nawet na pozbawieniu wolności co nie oznacza, że nie ma po prostu kiepskich lekarzy nie wykazujących się empatią i wiedzą, która jest wręcz w pewnej części wymagana w takich zawodach, lecz do takiego stopnia, aby nie oddziaływała na życie lekarza, ponieważ nie mniej jednak nie mogą oni sobie pozwolić, aby zbytnio się przejmować ludźmi, którzy przychodzą do nich po pomoc, gdyż najzwyczajniej sami dostaliby depresji z tego powodu co nie oznacza, że nie można liczyć z ich strony na współczucie czy zrozumienie. Potrzebna również będzie psychoterapia, aby skorygować błędne myślenie jakie prezentujesz, a które bezpośrednio przekłada się na Twoje życie pośrednio zaniżając jego jakość, np. niskie poczucie wartości, brak akceptacji samej siebie i nigdy nie będziesz się czuła lepiej w momencie, gdy zatruwasz swój mózg i utrwalasz w nim negatywne osądy czy to w odniesieniu do siebie, czy w odniesieniu do świata - zbuduje to Twój negatywny światopogląd, który powodować będzie cierpienie.
Nie chcę rozpisywać się odnośnie każdego aspektu który opisałaś, bo nikomu zapewne nie chciałoby się tego czytać, ale chciałbym się odnieść do kwestii braku zaufania. Najpierw należy sobie odpowiedzieć czym jest brak zaufania i dlaczego ten brak zaufania nie jest taki zły jak Ci się wydaje. Zaufanie to przeświadczenie o tym, że dana osoba zachowa się w sposób w jaki chcielibyśmy, aby się zachowała i problemem byłaby naiwność, lecz brak zaufania czy może inaczej: ograniczone zaufanie to racjonalne podejście, bo nie możemy zakładać, iż wszyscy dookoła będą się zachowywać tak jakbyśmy tego chcieli, bo tak nigdy nie będzie i w konsekwencji kończyłoby się to na wiecznym cierpienie i właściwie chyba wiesz w jaki sposób się kończy nadmierne zaufanie komukolwiek. Nie pomaga tu również fakt, iż jako ludzie jesteśmy egoistami i dopiero, gdy nasz komfort życia jest na dopuszczalnym poziomie decydujemy się pomagać innym, a niektórzy wręcz pomagają innym nie z innych, lecz z egoistycznych pobudek po to, aby poczuć się lepiej i każdy powinien być w pewnej części egoistą, bo nic złego w tym nie ma, aby dbać o siebie samego - to w końcu my definiujemy rzeczywistości, stanowimy centrum wszystkiego co nas otacza i bez samych siebie nie byłoby dla nas samych niczego, dlatego w pierwszej kolejności ludzie martwią się o siebie tym bardziej, jeśli mowa o osobach młodych, którzy nie czują żadnego zobowiązania wobec innych, a raczej są nastawione na spełnienie własnych oczekiwań czasami nawet wymagając, aby to inni spełniali ich oczekiwania odnosząc się tutaj w większości do dzieci, ale niekiedy nawet młodzi dorośli (czyli 15 i więcej lat) nie dojrzali do innego myślenia.
Jeśli zdecydujesz się na leczenie, a możliwość leczenia została opisana do góry (zgoda rodzica) to zauważysz, że powoli Twoje problemy będą się rozwiązywały tylko musisz mieć na uwadze fakt, że bez Twoich chęci, pracy i zaangażowania samo się nic nie zrobi, nie weźmiesz tabletki i nie wstaniesz na drugi dzień w świetnym humorze, nie zmienisz błędnego sposobu myślenia, które buduje Twoje cierpienie. Wiem że ciężko w takich chwilach myśleć pozytywnie czy chociażby obiektywnie nie mieszając w to swoich emocji i ciężko tym bardziej być obiektywnym w stosunku do siebie co w sumie nawet uważam za niemożliwe, ale jeśli rzeczywiście chcesz się poczuć lepiej, wyjść z tego depresyjnego świata, który karze Ci budować więzienie dla samej siebie to innej możliwości nie ma, lub możesz zostawić to tak jak jest teraz: udawać, że nie ma problemu męcząc się z tym do końca życia, bo może w przestrzeni społecznej większość ludzi, a w szczególności w internecie bagatelizuje się takie rzeczy jak myśli samobójcze, okaleczenia i tym podobne mając przeświadczenie w głowie, że w ten sposób ktoś chce jedynie zwrócić na siebie uwagę, bo niestety ale swego czasu była na to moda i tak jakoś ludziom takie myślenie zostało w ten sposób stygmatyzując osoby, które rzeczywiście potrzebują pomocy, chociaż też miej na uwadze, że nikt Ci nie pomoże do momentu, gdy sama sobie nie pomożesz, bo nikt nie ma możliwości podejmowania działań przez Ciebie oprócz Ciebie samej - inni mogą być jedynie jakimś wsparciem.Nic nie zabija człowieka szybciej, niż jego własna głowa.
- https://www.psychiatria.pl/forum/zenujacy-apel-o-pomoc/watek/1463814/2.html#p1464047https://www.psychiatria.pl/forum/zenujacy-apel-o-pomoc/watek/1463814/1.html Żenujący apel o pomoc Kito 2018-12-17 22:21:39
Nic odkrywczego nie napiszę, gdyż tylko powielę niektóre powyższe fragmenty z których najważniejszy jest ten mówiący o potrzebie specjalistycznej pomocy w tym przypadku, ponieważ bez tego zapewne będziesz się męczyć przez lata kończąc prędzej czy później w gabinecie lekarza tylko ku temu jest potrzebne osiągnięcie pewnego etapu, aby skorzystać z rozwiązania ku któremu nie jesteśmy skłonni także uważam, że warto zaoszczędzić kilka lat życia w imię niezobowiązującej wizyty, która rozwieje wszystkie Twoje wątpliwości odnośnie Twojego stanu i znajdzie źródło Twoich problemów.
Najprawdopodobniej pod wpływem wszystkich przeżyć jakie doświadczyłaś, a które nawarstwiały się wraz z czasem - dotknęła Cię depresja, a najważniejszą i podstawową rzeczą jaką musisz o niej wiedzieć jest fakt, iż to choroba i jak każdą chorobę - należy ją leczyć. Często rozwija się subtelnie przez lata, powoli, aczkolwiek skutecznie, dezorganizując po kawałku postrzeganie świata tej osoby włącznie z postrzeganiem samego siebie przy tym nie należy bagatelizować tego, iż to choroba śmiertelna, której zadaniem jest destabilizacja psychiki człowieka do takiego stanu, iż ten kompletnie zdominowany przez chorobę zechce skorzystać z ostatecznych środków, aby się od tego uwolnić. Mogę Ci zagwarantować, że żaden lekarz nie zbagatelizuje chociażby myśli samobójczych pacjenta niezależnie od jego wieku, ale ten argument to raczej Twoje subiektywne zdanie niezwiązane z rzeczywistością - dla takiego lekarza skończyłoby się to co najmniej odebraniem prawa do wykonywania zawodu w momencie, gdyby przeprowadzono śledztwo i wyszłoby na jaw, że lekarz zbagatelizował objawy pacjenta kończąc nawet na pozbawieniu wolności co nie oznacza, że nie ma po prostu kiepskich lekarzy nie wykazujących się empatią i wiedzą, która jest wręcz w pewnej części wymagana w takich zawodach, lecz do takiego stopnia, aby nie oddziaływała na życie lekarza, ponieważ nie mniej jednak nie mogą oni sobie pozwolić, aby zbytnio się przejmować ludźmi, którzy przychodzą do nich po pomoc, gdyż najzwyczajniej sami dostaliby depresji z tego powodu co nie oznacza, że nie można liczyć z ich strony na współczucie czy zrozumienie. Potrzebna również będzie psychoterapia, aby skorygować błędne myślenie jakie prezentujesz, a które bezpośrednio przekłada się na Twoje życie pośrednio zaniżając jego jakość, np. niskie poczucie wartości, brak akceptacji samej siebie i nigdy nie będziesz się czuła lepiej w momencie, gdy zatruwasz swój mózg i utrwalasz w nim negatywne osądy czy to w odniesieniu do siebie, czy w odniesieniu do świata - zbuduje to Twój negatywny światopogląd, który powodować będzie cierpienie.
Nie chcę rozpisywać się odnośnie każdego aspektu który opisałaś, bo nikomu zapewne nie chciałoby się tego czytać, ale chciałbym się odnieść do kwestii braku zaufania. Najpierw należy sobie odpowiedzieć czym jest brak zaufania i dlaczego ten brak zaufania nie jest taki zły jak Ci się wydaje. Zaufanie to przeświadczenie o tym, że dana osoba zachowa się w sposób w jaki chcielibyśmy, aby się zachowała i problemem byłaby naiwność, lecz brak zaufania czy może inaczej: ograniczone zaufanie to racjonalne podejście, bo nie możemy zakładać, iż wszyscy dookoła będą się zachowywać tak jakbyśmy tego chcieli, bo tak nigdy nie będzie i w konsekwencji kończyłoby się to na wiecznym cierpienie i właściwie chyba wiesz w jaki sposób się kończy nadmierne zaufanie komukolwiek. Nie pomaga tu również fakt, iż jako ludzie jesteśmy egoistami i dopiero, gdy nasz komfort życia jest na dopuszczalnym poziomie decydujemy się pomagać innym, a niektórzy wręcz pomagają innym nie z innych, lecz z egoistycznych pobudek po to, aby poczuć się lepiej i każdy powinien być w pewnej części egoistą, bo nic złego w tym nie ma, aby dbać o siebie samego - to w końcu my definiujemy rzeczywistości, stanowimy centrum wszystkiego co nas otacza i bez samych siebie nie byłoby dla nas samych niczego, dlatego w pierwszej kolejności ludzie martwią się o siebie tym bardziej, jeśli mowa o osobach młodych, którzy nie czują żadnego zobowiązania wobec innych, a raczej są nastawione na spełnienie własnych oczekiwań czasami nawet wymagając, aby to inni spełniali ich oczekiwania odnosząc się tutaj w większości do dzieci, ale niekiedy nawet młodzi dorośli (czyli 15 i więcej lat) nie dojrzali do innego myślenia.
Jeśli zdecydujesz się na leczenie, a możliwość leczenia została opisana do góry (zgoda rodzica) to zauważysz, że powoli Twoje problemy będą się rozwiązywały tylko musisz mieć na uwadze fakt, że bez Twoich chęci, pracy i zaangażowania samo się nic nie zrobi, nie weźmiesz tabletki i nie wstaniesz na drugi dzień w świetnym humorze, nie zmienisz błędnego sposobu myślenia, które buduje Twoje cierpienie. Wiem że ciężko w takich chwilach myśleć pozytywnie czy chociażby obiektywnie nie mieszając w to swoich emocji i ciężko tym bardziej być obiektywnym w stosunku do siebie co w sumie nawet uważam za niemożliwe, ale jeśli rzeczywiście chcesz się poczuć lepiej, wyjść z tego depresyjnego świata, który karze Ci budować więzienie dla samej siebie to innej możliwości nie ma, lub możesz zostawić to tak jak jest teraz: udawać, że nie ma problemu męcząc się z tym do końca życia, bo może w przestrzeni społecznej większość ludzi, a w szczególności w internecie bagatelizuje się takie rzeczy jak myśli samobójcze, okaleczenia i tym podobne mając przeświadczenie w głowie, że w ten sposób ktoś chce jedynie zwrócić na siebie uwagę, bo niestety ale swego czasu była na to moda i tak jakoś ludziom takie myślenie zostało w ten sposób stygmatyzując osoby, które rzeczywiście potrzebują pomocy, chociaż też miej na uwadze, że nikt Ci nie pomoże do momentu, gdy sama sobie nie pomożesz, bo nikt nie ma możliwości podejmowania działań przez Ciebie oprócz Ciebie samej - inni mogą być jedynie jakimś wsparciem.
Dziękuję za odpowiedź. Na razie staram się radzić sobie innymi sposobami niż psycholog. Wczoraj napisałam wiadomość na linie wsparcia niestety tam się czeka dość długo na odpowiedź. Jeszcze raz dziękuję 💓 - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- DDA a depresja i rozwój osobisty
Jestem DDA. Mieszkam z ojcem niepijącym alkoholikiem. Po rozwodzie, dwoje dzieci...
Forum: Depresja - Mam problem
Czy to może być depresja? Od pewnego czasu nic mi się nie chce. Z trudem zaczynam...
Forum: Depresja - Problem z amisanem.
Hey, mam pytanie czy ktoś się spotkał, że podczas brania Amisanu,...
Forum: Depresja
- Tematy:
- depresja
- emocje
- napęd
- zaburznia nastroju
- nerwica