Forum: Zaburzenia psychiczne
Temat: Zły stan zdrowia (5)
- https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html#p1444108https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html Zły stan zdrowia
Witam, już na początku mojego wpisu, chciałbym zaznaczyć, że nie jestem przekonany, czy zamieszczam go w odpowiednim dziale, w razie czego proszę o przeniesienie.
Jak to zwykle bywa z jakimś problemem najpierw wypadałoby przybliżyć jego historię i nieco powspominać. Otóż od kiedy pamiętam lubiłem eksperymentować, usłyszałem o czymkolwiek nowym, nieznanym mi, to musiałem tego spróbować, niestety, teraz mam nauczę, a właśnie to ostatnie eksperymentowanie okazało się opłakane w skutkach. Pierwszy raz więcej alkoholu wypiłem bodajże w drugiej gimnazjum tj kilka piw, była faza, poszedłem spać i na drugi dzień wszystko było jak najbardziej w normie. Podobnie wyglądały moje kolejne przygody z alkoholem, kiedy przyszedł rok osiemnastek wśród moich znajomych imprezy zakrapiane alkoholem były praktycznie co tydzień-dwa i nawet zalany w trupa, wymiotujący, dwa kolejne dni na kacu wszystko przechodziło, jak praktycznie u każdego. Papierosów nigdy zbytnio nie paliłem, nie uważałem to za jakąkolwiek rozrywkę, nie pasował mi zapach, ich relatywnie wysoka cena etc. Myślę, że tyle wystarczy o innych środkach, niż te, na których chciałbym się skupić. Pierwszy raz mj zapaliłem "z wiadra" w wieku około 17 lat. Ciężko mi powiedzieć, jak na mnie zadziałała wtedy, bo bardzo dużo wypiłem, do tego różnych rodzajów alkoholu i po prostu zasnąłem, a na drugi dzień miałem ogromnego kaca. Potem ograniczałem się tylko do alkoholu, nawet nie myślałem o innych substancjach. Los chciał, że rok temu dałem się znowu namówic przez kumpla, na kolejne eksperymenty. W zasadzie tutaj zaczyna się właściwa historia, którą mam zamiar przytoczyć. Otóż pierwszy raz po tak długiej abstynencji zapaliłem rok temu w lipcu, do tego dostałem nieco fety do spróbowania, ale było tego naprawdę mało, nawet nie poczułem działania na początku. Faza była super, zarówno po mj i tej namiastce fety, do tego było trochę alko. Potem kilka razy robiłem podobne mixy i zawsze faza podobna. Jednak pewnego razu po zapaleniu poczułem takie mocne mrowienie, brak czucia własnego ciała w dość dużym stopniu, kiedy brałem do ręki jakiś przedmiot miałem wrażenie, że mi wylatuje z ręki, Dość nieprzyjemne uczucie. Jednak faza zeszła i potem było wszystko ok. Potem było jeszcze kilka takich imprez, ale czułem się świetnie, zarówno podczas, jak i po fazie. W listopadzie niestety grubo przegiąłem, za co jestem okropnie zły na siebie i tu pewnie pojawią się słuszne hejty z Waszej strony. Spotkałem się z kumplem, pamiętam, że wypiłem trzy piwa, trochę się upaliłem i było jak zwykle nieco fety, a do tego niebieskie pixy ze znaczkiem Mitsubishi, w których nikt do dzisiaj nie wie, co było. Faza jak zwykle ok, kumpel po jakiś 40 minutach od zabrania pixy mówił, że mu mocno weszło, ja natomiast czułem działanie praktycznie tylko zioła i najbardziej tych trzech piw. Skręciliśmy jeszcze jednego jointa i mieliśmy zamiar wyjść na dwór zapalić, już podczas samego skręcania czułem, takie mocne mrowienie, jak już kiedys miałem, po czym wstałem i poszedłem za kumplem. Nagle totalnie odleciałem, nigdy wcześniej nie byłem w takim stanie, straciłem kompletnie kontakt z rzeczywistością, myślałem, że umarłem i jestem w niebie, wyobrażałem sobie, jak to super teraz będzie, skoro to raj, miałem taki jakby sen na jawie, halucynacje, nastrój mi sie zmieniał od przerażenia, do totalnej euforii, myślałem, że rozmawiam z Bogiem, kiedy na co dzień jestem ateistą, do tego staciłem totalnie rachubę czasu, wyrzuciłem gdzieś telefon, o czym potem mi kumpel opowiadał, bo go podniósł. Faza trwała około 3h i przeszła, poszedłem spać, po czym na drugi dzień wszystko wróciło do normy, oczywiście byłem mocno wymęczony po tej nocy, ale już czułem się normalnie. Jedyne co mi się przytafiło, to na jakieś 15 minut wróciło mi takie mrowienie i brak czucie ciała, jak podczas upalenia, ale bardzo szybko przeszło. Całym wydarzeniem nieco się przejąłem i stwierdziłem, że to było tak duże przegięcie, że już tego tykać nie będę. Oczywiście zrobiłem inaczej, ale ograniczyłem się tylko do mj, Zapaliłem na jednej imprezie, łącząc to z alkoholem (chyba tam było jedno całe wino na głowę i kilka shotów). Nagle poczułem znowu takie mocne mrowienie i brak czucia własnego ciała, trochę się przeraziłem, bo bałem się, że zaraz się zawieszę i narobię sobie przypału, więc udałem się do domu, stan był dość nieprzyjemny, dziwne myśli, które tak jakby wyprzedziałyy to co chciałem zrobić tj myślę sobie, że np otwieram drzwi, a do końca nie mogę tego zrobić, bo tracę czucie i próbuję trafić kluczem w zamek. Poszedłem spać i na drug dzień znowu wszystko w normie. Przyszedł feralny dzień, kiedy moje życie przewróciło się do góry nogami. Miałem naprawdę męczący dzień, a do tego spałem jakieś 3h w nocy i padałem, jednak mój kumpel zaproponował mi piwko, zgodziłem się, ale powiedziałem, że mam jeszcze palenie. Wypiłem dwa piwa i zapaliłem, ale bardzo ostrożnie i mało, żeby znowu nie wpaść w dziwną fazę. Okazało się to dobrym krokiem, bo czułem się idealnie, faza zaczęła szybko schodzić i po 2h praktycznie już nic nie czułem poza zmęczeniem. Poszedłem spać i na drugi dzień, kiedy wstałem wszystko było ok, jednak po około 5h od pobudki zaczęło się dziać coś dziwnego. Wróciło mi to mrowienie, brak uczucia własnego ciała i takie spowolnione ruchy, jak podczas fazy. Stwierdziłem, że zaraz przejdzie, przecież, już raz tak miałem i 15 minut trzymało. Jednak tym razem nie chciało przejść, nieco się wystraszyłem i stwierdziłem, że przejdę się na świeżym powietrzu (dodam, że to był grudzień i bardzo zimno). Maszerowałem jakieś 2h i zacząłem panikować, bo ten stan nadal trwał. Wróciłem do domu i zacząłem o tym czytać. Dowiedziałem się, że trzeba pić dużo płynów i witamina C może pomów. Wybrałem się do apteki po nią oraz kupiłem wodę, Przez całą noc wypiłem jakieś 2,5l płynów, wstałem rano i znowu takie uczucie. Kolejne dni było to samo, przede wszystkim brak czucia własnego ciała, np leżąć w łóżku i kładąc nogę na nogę nie czułem, że to robię. Uczucie, że wszystko mi leci z rąk, kiedy opierałem się głową o np ścianę, nie czułem tego tak normalnie, tylko takie mrowienie. Po mniej więcej tygodniu od zapalenia ten stan zaczął przechodzić, w międzyczasie wybrałem się do lekarza rodzinnego mówiąc mu o tym stanie, jednak nie wspominałem o dragach. Dał mi Piracetamum oraz Bellergot i stwierdził, ze powinno minąć. Zabrałem owe leki kilka razy, ale poza sennością po tym druginie czułem większej zmiany. Tak, jak wspomniałem to uczucie minęło, czasami powracało, ale to sporadycznie, jednak pojawiła się derealizacja i lęk. Wszystko wykonywałem normalnie, nie miałem trudności ze zdaniem egzaminów w sesji zimowej, rozmową z ludźmi, wykonywaniem wszystkich codziennych czynności, bądź uprawianiem sportu (gram w siatkówkę). Jednak cały czas towarzyszył mi lęk i derealizacja, stwierdziłem, że pójdę do psychiatry, ale najpierw wybrałem się do neurologa, żeby wykluczyć choroby somatyczne (tak wyczytałem gdzieś w Internecie). Neurolog stwierdził, że wszystko jest ok, ale trochę mnie postraszył, jak powiedział, że jego kumpel na studiach zapalił mj i wyszła mi schizofreania. Oczywiście zacząłem panikować i czytać o tych wszystkich chorobach, stałem się stałem bywalcem naszego hyperreal, abczdrowie, czy psychiatria.pl. Wybrałem się do psychiatry, któremu wszystko dokładnie opowiedziałem, dodając do tego problemy z dziewczyną (strasznie przeżyłem zostawienie mnie dla innego, a właśnie podczas tej rozłąki dziwnie się poczułem po mj). Lekarz niby najlepszy w mieście dał mi aribit i stwierdził, że to typowo od dragów i coś tam się nieco poprzestawiało i powinno się uregulować, zabrałem kilka razy i nic poza straszną sennością, dostałem potem pregabaline 75mg na dzień, ale to też nic nie skutkowało, wręcz po trzech dniach kuracji wróciło to dziwne mrowienie i uczucie, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Brałem pregabaline przez 2 tygodnie, po czym zaczęły nasilać się u mnie myśli samobójcze i generalnie czułem sie beznadziejnie i bezsilnie, strasznie zły byłem na siebie, że sięgałem po cokolwiek. Powiedziałem to lekarzowi, to dał mi escitalopram, brałem najpierw pół tabletki, a po tygodniu całą. Po wdrożeniu całej czułem się jeszcze gorzej, ale to niby normalne przy ssri, przeszło i po misiącu niby czułem lekką poprawę, ale potem znowu stagnacja. Odrzuciłem ten lek i poszedłem do innego lekarza, w innym mieście. Dał mi paroksetyne 20mg i hydroksyzyne na noc, bo miałem problem ze snem, szczególnie nad ranem było okropnie, dreszcze, pocenie sie i wzmożone myśli samobójcze. Poszedłem również na psychoterapię. Byłem na niej kilka razy, leki biorę od półtorej mieiąca i nadal nie widzę poprawy. Całymi dniami siedzę w domu, inni w moim wieku idą do pracy, spotykają się ze znajomymi, wyjeżdżają na wakacje etc, a ja nie potrafię wrócić do mojego dawnego trybu życia, mam wrażenie, że stałem sie nieco głupszy, niż wcześniej byłem, nie mam praktycznie na nic ochoty, ciągle wspominam przeszłość i strasznie żałuję, że tak nią pokierowałem.
Bardzo się rozpisałem, wiem, że niektóre rzeczy są nieistotne, ale musiałem to z siebie wydusić. Zastanawiam się, co się stało, że ta mj tak na mnie zadziałała? Przecież tyle osób pali, w niektórych krajach jest legalna, wśród moich znajomych pali myślę, że z 80% (przynajmniej tych, których sie deklarowali, czy to robili, czy nie), a akurat mi musiało się coś takiego przytrafić. Zastanawiam się też co dalej z leczeniem? Może ktoś ma jakąkolwiek poradę, której mógłby mi udzielić? Bardzo mi to pomoże, a hejty pewnie się pojawią, ale mam nadzieję, że jak najmniej, bo nic nie wniosą, a przeszłości zmienić nie mogę, sam wiem, że wpędziłęm się w niezłe bagno na własne życzenie :-/ - https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html#p1444199https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html Zły stan zdrowia GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Nikt cię hejtowac tu myślę nie będzie,bo tobie trzeba współczuć raczej. Nie ty pierwszy i nie ostatni wpadles w taki stan po używkach. To zdarza się częściej,niż mogłeś przypuszczac. Co do ciebie,to po pierwsze myślę,że zrobiłeś to co trzeba.
Poszedles do lekarza,jednego,drugiego,dostałeś leki,ale problem w tym,że zbyt szybko zniechecales się do ich brania. Nim rozwinęły swoje pełne działanie,to ty je odstawiales i szedles po inne. Trzeba było dac im szansę. Często efekt widać po 4 do 6 tygodni. Po drugie,zbyt szybko zrezygnowales z terapii.
Oprócz tego,że tak jak powiedział ci lekarz,że musisz czekać,bo rozlegulowane nuroprzekazniki,muszą się,,zregenerowac,, to możesz sobie pomóc suplementacja witamin i minerałów,oraz zdrową dieta.
Kup sobie zestaw witamin B12, D,C i bierz w uderzeniowych dawkach. Kwas Omega3 + tryptofan, magnez,cynk . Do tego nootropy jeśli coś ci przypasuje.
Myślę,że czas będzie tu pełnił decydującą rolę i wszystko kiedyś minie.
Oby tak było. - https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html#p1444202https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html Zły stan zdrowia
Te leki wypisywali Ci chyba na oślep. Masakra...
A objawy wyglądają na spadek dopaminy i wygląda na to, że źle reagujesz na mj. Niektórzy tak mają. - https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html#p1444214https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html Zły stan zdrowia
Z terapii nie zrezygnowałem, uczęszczam na nią nadal, ale chyba ciężko jest mi si do niej przekonać. Wszystko wygląda na nerwicę lękową, z tego, co mi wyczytałem i zdiagnozowali mi dwaj lekarze oraz osoby na innym forum. To jest taki jakby strach, przed strachem, uczucie, że sobie życie przegrałem, przez głupią mj, która jest przecież tak powszechna, pomimo, że nielegalna, o dziwo inne środki aż tak mi głowie nie namieszały. Zastanawiam się tylko, czy SSRI mi w tym pomoże? Może jakiś neuroleptyk będzie lepszy? Co do leków, to wszystkie odrzuciłem przy prześniejszym kontakcie z lekarzem, także mam nadzieję, że robił to rozsądnie, aczkolwiek rzeczywiście sypał tymi lekami, trochę chyba bez zastanowiena, co ciekawsze przepisywał je na...telefon. Ten, do którego teraz chodzę wydaje się rozsądniejszy, ma też kilkunastoletnie doświadczenie w leczeniu, nawet jako ordynator na wydziale zamkniętym. Cóż mam nadzieję, że w końcu mi to przejdzie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html#p1444383https://www.psychiatria.pl/forum/zly-stan-zdrowia/watek/1444108/1.html Zły stan zdrowia
Skąd to przeświadczenie, że to od mj? Myślę, że raczej nie od tego, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Myślę, że chodzi o całokształt. Amfetamina bardzo rzadko szkodzi komuś od razu po zażyciu. Zwykle ludzie czują się po niej dobrze, potem mają zjazd, a potem sytuacja wraca do "normy", ale w rzeczywistości rozwala receptory dopaminowe. Piguły działają na serotoninę i też niszczą dopaminę. Mj działa na dopaminę i serotoninę, ale w inny sposób i sama w sobie nie powoduje trwałych uszkodzeń tego typu co wspomniane substancje (po miesiącu mózg zdrowego psychicznie palacza wraca do poprzedniego stanu), ale może wyzwolić nerwicę, depresję lub schizofrenię u osób, które mają do tego predyspozycje i i tak miałyby te schorzenia tylko być może później i łagodniej. Czyli stawiam na to, że siadły Ci receptory związane z dopaminą i dlatego maria najpierw nie szkodziła, a potem zaczęła. Częste są przypadki nerwic spowodowanych zażywaniem amfetaminy, które po zapaleniu marihuany przybierają wręcz formę paranoi.
Dziwi mnie, że dostałeś leki działające na serotoninę i uspokajacze. Wg mnie tu jest pies pogrzebany i radziłbym Ci poszukać lepszych psychiatrów. Do skutku. Widzę, że skupiono się u Ciebie na leczeniu nerwicy, a wg mnie dominującym objawem jest u Ciebie przymulenie i dopiero z tego wynika "nerwica", która de facto nerwicą nie jest. Wg mnie Twoje obawy są uzasadnione i świadczą o tym, że myślisz dość rozsądnie.
Widzę to tak - są 2 (tak naprawdę więcej, ale posłużę się dwoma przykładami) rodzaje mechanizmów, które w efekcie dają nerwicę. Jeden to zwiększone napięcie i koncentracja i duża emocjonalność, a co za tym idzie - nadawanie szczegółom większego znaczenia i przecenianie czarnych scenariuszy. Drugi to brak energii życiowej i płynności myślenia. W pierwszym wadliwy jest cały mechanizm myślenia, a w drugim jest on poprawny, ale brakuje "sprzętowej" motywacji. W pierwszym podniesienie dopaminy i noradrenaliny może spowodować psychozę, a w drugim zadziała kojąco i uspokajająco i przywróci myślenie do normy.Zastanawiam się tylko, czy SSRI mi w tym pomoże? Może jakiś neuroleptyk będzie lepszy?
Wg mnie ani jedno ani drugie.Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Zle samopoczucie
5 dni temu zwiększyłam dawkę wenlafaksyny z 150 na 300 czułam się...
Forum: Depresja - wyleczenie depresji - gorsze dni
Czy po wyleczeniu depresji obserwowaliscie u siebie gorsze dni?
Forum: Depresja - Dlaczego jestem taka dziwna?
Jak w tytule. Jestem kompletnym dziwolągiem od dziecka, czy wręcz jestem po prostu...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Czy na pierwszej komisji lekarskiej dostaliście rentę na stałe czy okresową?
Pytanie jak w temacie. Jak to u was wyglądało?
Forum: Schizofrenia