Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Zniechęcam innych do siebie (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html#p723399https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html Zniechęcam innych do siebie
Ja jestem z takiego pół-chorego (matka) i pół-zdrowego (ojciec) małżeństwa i w tej chwili w wieku 23 dotychczas byłem medycznie zdrowy (tzn. tak twierdzą osoby, które znają moją rodzinę i zdają sobie sprawę z jej chorób psychicznych), ale nie umiem wchodzić w relacje z ludźmi o czym chciałem napisać.
Już w gimnazjum rozumiałem się jedynie z dziećmi przestępców, wariatów i meneli z pgrów/slumsów (po latach wychodzi, że najlepiej rozumiałem się z dziećmi wariatów). Problem jest taki, że oni albo poszli do góry – pokonali przekleństwo złego urodzenia, pozakładali rodziny itp. albo totalnie odjechali w dół. Ci pierwsi sami zerwali kontakty, tych drugich odwiedzam na odwykach i w wariatkowie. Trochę tak głupio zostawić ludzi samych z problemem… Jest jeszcze jeden ziomek, który ma podobną sytuacje jak ja (zdrowy ojciec, chora matka) i tak samo jak ja sobie nie radzi – z nim się trochę zadaję i wydaje mi się, że to jest podłoże tego problemu. No i mój wieloletni przyjaciel, ostatnio też wyszło, że matka to bywalec wariatkowa a ojciec miesiącami za granicą w pracy. Tak sobie połączyłem fakty.
Po gimnazjum przyszło liceum, w większości dzieci nowobogackich z którymi w ogóle się nie rozumiałem. Oni byli z normalnych rodzin, ja nie; oni mieszkali w domach/willach pod miastem, ja w slumsach (aczkolwiek moi rodzice to nauczyciele akademiccy - może dlatego w ogóle się z nimi witałem); mieli po prostu inny system wartości i spojrzenie na świat – porozumienie nie było możliwe, źle się z nimi czułem.
Teraz (no, nie tak teraz bo jestem już na 4. roku ) poszedłem na studia, chyba całkiem niezłe skoro było 8,5 kandydata na miejsce, ale w ogóle nie rozumiem się z ludźmi z którymi studiuję. Oni już wiedzą o mnie trochę, wiele im co prawda nie mówiłem o swoich problemach, ale po tylu latach każdy coś wyczuwa i mnie tolerują (pomagają mi z nauką i znoszą moje złe zachowania), ale to wyjątkowy przypadek, po prostu świetna, empatyczna grupa. W innych grupach normalnych ludzi szybko wychodzi, że coś ze mną jest nie tak. No, i tak sobie lewituję pomiędzy ludźmi; oni się spotykają, cieszą sukcesami, pomagają w problemach a jestem obok. Schemat jest zawsze ten sam: spotykam kogoś => nawiązuję relację => zaczynamy się spotykać => bum, osoba się zaczyna izolować (zrywa kontakt w kulturalny sposób), zazwyczaj na etapie łączenia się w grupy a nie relacji indywidualnych. Za każdym radzę łudzę się, że zrobiłem już tyle błędów, że wszystkie znam i ich nie popełnię, ale robię coś nowego (niestety pod tym względem jestem bardzo produktywny i twórczy ;-/).
Dochodzi do takiej paranoi, że coraz częściej jeśli spotkam kogoś fajnego, to się od niego dystansuję, bo po co mam psuć neutralny stosunek takiej wartościowej osoby.
Niestety, nie mam zielonego pojęcia co dokładnie jest ze mną nie tak, bo gdybym wiedział to bym to poprawił. Powoli zaczynam godzić się z myślą, że całe życie będę sam, ale z drugiej strony, to przecież jest patologia; a patologię trzeba zwalczać.
Proszę o porady.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html#p723418https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html Zniechęcam innych do siebie
Jesteś normalnym, młodym, inteligentnym człowiekiem. Przecież nie masz napisane na czole przeszłości. Wydaje mi się, że sam sobie wmawiasz, że coś z twoimi relacjami- nie tak. Może podczas rozmowy mimowolnie wracasz do przeszłości. Może nie patrzysz rozmówcy w oczy. Może inaczej się ubierasz? Nie wiem. Ale jest coś takiego jak mowa ciała. Może w tym problem. Zmień styl. Popracuj nad sobą. Może jesteś zbyt szczery, a to na początku nie popłaca. Może na początku, więcej słuchaj, niż mów. Dobieraj znajomych staranniej, bo być może to z nimi coś nie tak, a nie z tobą. W każdym bądż razie uwierz w siebie, bo nie jesteś na pewno gorszy. Wyobraż sobie, jak byś zaczynał życie na nowo, bez oglądania się wstecz. Życzę ci multum znajomych i paru przyjażni od serca. Trzymaj się i chwyć byka za rogi- jak to mówią. Trzymam kciuki.
Jola
- https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html#p723448https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html Zniechęcam innych do siebie
Ja jestem z takiego pół-chorego (matka) i pół-zdrowego (ojciec) małżeństwa i w tej chwili w wieku 23 dotychczas byłem medycznie zdrowy (tzn. tak twierdzą osoby, które znają moją rodzinę i zdają sobie sprawę z jej chorób psychicznych), ale nie umiem wchodzić w relacje z ludźmi o czym chciałem napisać.
no i tak dla jaj mozna by powiedziec że jesteś pół DDD, ale tak bez światecznych (jaj) to jestes DDD i nadajesz sie na terapię (nie pół terapie - na całą)
taki powalony świat na psa (pewne rasy) musisz mieć pozwolenie na dziecko nie - https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html#p723829https://www.psychiatria.pl/forum/zniechecam-innych-do-siebie/watek/723399/1.html Zniechęcam innych do siebie
Raczej mnie martwi, ze pòl-chora kobieta moze byc nauczycielem, akademickim lub nie. To mnie martwi. Z tego, co piszesz o sobie, nic "nienormalnego" nie widze. Ale nie wiem, co oznaczaja "zle zachowania", o ktòrych piszesz. Brakuje mi tez przykladòw praktycznych o tym zrywaniu znajomosci. Moze byc brak wspòlnych zainteresowan (o ktòrych nie piszesz). Moze byc brak czasu. Moze byc, bo zabardzo chcesz i zabardzo widac, ze czegos chcesz i potrzebujesz. Moze byc brak wspòlnych celòw. Moze byc bardzo wiele przyczyn.
Ja spròbuje dac ci przyklad. Jako wolontariuszka, musialam "sprawdzic" inna osobe. Policjantke. Nawet sie zaprzyjaznilysmy, przez telefon. Dzisiaj zadzwonila, bo teraz wolontariuszka jest ona i musi sprawdzic MNIE. Zerwalysmy klka miesiecy temu kontakt, co nie oznacza, ze zerwalysmy go zupelnie. Mialysmy inne rzeczy do zrobienia. Prawdopodobnie przez pewien czas znowu staniemy sie przyjaciòlkami. Potem znowu sie kontakt zmieni: albo zniknie, albo bedzie mniej czesty. Co nie koniecznie oznacz, ze w momencie trudnosci nie bede mogla do niej zadzwonic . Albo zostanie i bedziemy sie widziec co tydzien.
Ty nie jestes twoim tatusiem albo twoja mamusia: jestes TY. Zacznij zyc wlasne zycie. Jak masz problemy z przeszloscia, idziesz do psychoanalisty.
Zyczenia
Maria - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- granica ludzkiej wytrzymałości
Ciekaw jestem jak długo można żyć codziennie walcząc z własną...
Forum: Depresja - Wizyta u innego lekarza...
Witam,Chciałem się zapytać, czy jeżeli osoba miała rok wcześniej...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Uzaleznienie od porno i masturbacji
Witam jestem mężczyzną mam 32 lata od bardzo dawna się masturbuje prawie...
Forum: Uzależnienia - Parogen
Dzień dobry,od tygodnia przyjmuję Parogen - pierwsze dwa dni po 5 mg, kolejne...