Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: zONA ALKOCHOLIKA (36)
- https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p39154https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
JESTEM W CIĄŻY Z DRUGIM DZIECKIEM,WCZEŚNIEJ MĄŻ TEŻ PIŁ ALE GDY PRZESADZIŁ LECZYŁ SIĘ NA TERAPII AA MIAŁ WSZYWKĘ NA 3 M-CE I PÓŻNIEJ ZNÓW PIŁ BRAŁ DOUSTNIE ANTICOL ALE TO TYLKO PRZEZ CHWILE ZAWSZE ZNAJDOWAŁ SIĘ POWÓD DO PICIA RAZ DOBRY RAZ ZŁY OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU PIWA W SOBOTĘ PIWA LUB WÓDKĘ W MIESIĄCU MOŻE JEST TRZEŻWY Z 3 RAZY NIE CHCE JUŻ SŁYSZEĆ O LECZENIU SŁOWA RZUCA NA WIATR OBIECYWAŁ ŻE GDY ZAJDĘ W CIĄŻE TO NIE BĘDZIE PIŁ BO PRAGNIE MIEĆ 2 DZIECKO BARDZO KOCHA NASZEGO SYNKA JEDNAK NA OBIETNICACH SIĘ TYLKO SKOŃCZYŁO MĄŻ PIJE CODZIENNIE MAM DOSYĆ CHOWANIA MU ALKOCHOLU GROŻENIA ROZWODEM WYPROWADZEK I POWROTÓW NA KOMPROMIS ŻEBY OFICJALNIE PIŁ W DOMU NIE MAM JUŻ SIŁ PRZECIEŻ JEST MAŁE DZIECKO KTÓRE NA NIEGO PATRZY A WKRÓTCE POJAWI SIĘ DRUGIE ZAUFAŁAM MU ŻE PRZESTANIE PIĆ JEDNAK ZAWODZI MNIE CODZIENNIE JAKO MĄŻ-TRZEŻWY JEST WSPANIAŁY JEDNAK TO TRWA TYLKO CHWILĘ WRACA Z PRACY JUŻ PO PIWACH I DOPRAWIA SIĘ W DOMU WIELOKROTNIE Z NIM ROZMAWIAŁAM ZMNIANA TRWAŁA TYDZIEŃ I PÓŻNIEJ TRANS-CIĄG -SZPITAL IZBA WYTRZEŻWIEŃ POLICJA WIELOKROTNIE BYŁ OKRADZIONY JEGO CAŁA RODZINA PRÓBOWAŁA NAM POMÓC ALE TO NIC NIE DAŁO KOCHAM GO I CHCIAŁAM MU POMÓC ALE JUŻ NIE MAM JAK I NIE MAM SIŁ JEDYNE CO JEST MOŻLIWE TOM OŚRODEK ZAMKNIĘTY 7 LAT WALCZĘ Z JEGO NAŁOGIEM PROŚBĄ GROŚBĄ I NIC BYŁA TERAPIA BYŁY LEKI BĘDZIE 2 DZIECKO-SPEŁNIENIE NASZYCH MARZEŃ BYŁO JYŻ WSZYSTKO NIE MA W TEJ CHWILI NIC ON ŚPI PIJANY A JA MU SCHOWAŁAM WÓDKĘ KTÓRĄ PRZYNIÓSŁ Z PRACY BYŁ WŚCIEKŁY CO ZOSTAŁO?????-NADZIEJA???KTÓRA OPUŚCIŁA MIE 7 LAT TEMU???
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109320https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
alkocholizm jest choroba nieuleczalna, mozna jedynie zachowac dluga abstynencje, ale nie da sie z tego wyleczyc, przykro mi...
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109321https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
ALKOHOLIZM- jest chorobą nieuleczalną to fakt. Ale samo zachowanie abstynencji nie wystarczy. Trzeba bardzo ale to bardzo wiele czasu poświęcić na pracę nad sobą, na "uzdrawianie chorej duszy", uzdrawianie chorych stosunków między bliskimi i przyjaciółmi, uzdrawianie chorego swojego obrazu w społeczeństwie. Bo trzeźwienie nie jest tylko i wyłącznie zachowaniem abstynencji. Trzeba przez wiele dni i miesięcy odbudowywać to, co zniszczone zostało przez lata. Lata trwania w nałogu. Lata "nicnierobienia " ze swoim uzależnieniem . Abstynencja jest podstawowym elementem trzeźwienia, ale nie jedynym. Samą abstynencją nie uleczy się swojej duszy, stare blizny zostają, i nie leczone z pewnością dadzą znać, prędzej czy później w postaci nawrotów, głodów co w końcu doprowadzi do zapicia. Radością dla otoczenia będzie fakt, że ich członek rodziny nie pił miesiąc, rok, czy dwa - bo stanowiło to dla nich komfort przebywania z osobą niepijącą. Ale to trzeźwość jest celem dla alkoholika, nie tylko abstynencja.
Człowiek trzeźwy potrafi radzić sobie z nękającymi go raz po raz głodami, nawrotami choroby, potrafi zapanować nad podświadomością, która w stary,pijacki sposób," podpowiada" mu,radzić sobie z rozłado- waniem napięcia w sytuacjach stresujących, które prowadziły do zapić i ciągów. Nie osiągnie tego jedynie samą abstynencją. Pewnych nawyków trzeba się nauczyć, posiąść wiedzę, której sama abstynencja mu nie da.
Żadne wszywki czy inne wspomagacze jak ja to nazywam nie pomogą, jeśli alkoholik nie chce sam zerwać z nałogiem. Jedynie doprowadzenie jego świadomości do etapu, w którym ma dość siebie i swojego picia jest w stanie doprowadzić do podjęcia decyzji o leczeniu. Bo leczenie podjąć należy, bez względu na to w jakiej fazie uzależnienia znajduje się pacjent. W każdym większym mieście znajdują się przychodnie leczenia uzależnień i terapii . I to są instytucje, do których należy się zgłosić. Pracuje w nich sztab ludzi przygotowanych na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" z delikwentami, bo i takie incydenty się zdarzają, pojawiają się tam czasami osoby w stanie bardzo,bardzo mocno wskazującym na spożycie. Powinnaś udać się tam jeżeli nie z mężem to sama i przedstawić im swój problem szczegółowo. Jeżeli nie będą w stanie pomóc Twojemu mężowi, z pewnością pomogą Tobie, bo terapia dla osób współuzależnionych jest jednym z elementów wspólnego -efektywnego "trzeźwienia rodziny".
Dlaczego udzielam Ci rad? Bo też jestem alkoholikiem tylko że już myślę trzeźwym, nie tylko nie pijącym.
Pozdrawiam! Życzę powodzenia i sukcesów w działaniu. Mojej żonie to się udało.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109322https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
i jeszcze kilka "praktycznych" rad - Nie pierz i nie prasuj mu ubrań, nie gotuj obiadków, nie sprzątaj po nim, nie chowaj wódki, im prędzej zacznie się "babrać we własnym łajnie" tym prędzej dotrze do jego świadomości co powinien ze sobą zrobić. Robiąc to, czego nie powinnaś, dajesz mu fantastyczną pożywkę dla jego nałogu. Dajesz mu KOMFORT PICIA. Jak mu go braknie, może się zastanowi nad sobą i swoim postępowaniem
Jeszcze raz pozdrawiam.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109323https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
ŻONA ALKOHOLIKA.DZIĘKUJĘ SERDECZNIE PANU ZA CENNE MI WSKAZÓWKI NIEJEDNOKROTNIE UCZĘSZCZAŁAM NA TERAPIĘ I ROZMOWY Z PSYCHOLOGIEM DLA OSÓB,KTÓRE BORYKAJĄ SIĘ Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM W RODZINIE,MĄŻ GDY JUŻ SAM MIAŁ DOŚĆ SIEBIE,SWOJEGO PICIA,GDY OSIĄGNĄŁ DNO SAM ZDEKLAROWAŁ SIĘ ŻE BĘDZIE UCZĘSZCZAŁ NA TERAPIĘ AA BYŁ Z 5 RAZY PO CZYM ZMIENIŁ ZDANIE I STWIERDZIŁ ŻE PRAWDZIWY FACET MUSI SIĘ NAPIĆ I NIE WYRZĄDZA ON NIKOMU KRZYWDY PIENIĄDZE MI DAJE NIE BIJE MNIE I NIE KŁÓCI SIĘ ZE MNĄ WIĘC O CO JA SIĘ W OGÓLE CZEPIAM ???PODZIWIAM PANA ŻE OSIĄGNĄŁ PAN NAJWIĘKSZY SUKCES W ŻYCIU POKONAŁ PAN NAJWIĘKSZY SWÓJ NAŁÓG POMOGŁA W TYM PANU ŻONA -JA TEŻ PRAGNĘ MĘŻOWI POMÓC ALE ON NIE WIDZI W SOBIE PROBLEMU TYLKO WE MNIE ŻE JESTEM NIETOLERANCYJNA .MĄŻ DZISIAJ JEST TRZEŻWY ALE JUTRO IDZIE DO PRACY I ........ I O TĄ PEWNOŚĆ WŁAŚNIE WALCZĘ BY UFAĆ W 100-TU % POZDRAWIAM DZIĘKUJĘ ZA TO ŻE NIE JESTEM SAMA W JAKIKOLWIEK SPOSÓB Z TYM PROBLEMEM ANNA
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109324https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
Wracajac do zaczętego wątku. TERAPIA JEST KONIECZNA trochę to potrwa nie gwarantuję że będzie to określony okres czasu- miesiąc,pół roku, czy rok. Terapia dla niego potrzebna jest na tyle, na ile on sam uzna to za stosowne. Jeżeli stwierdzi, że po miesiącu "niepicia" jest już przygotowany do stawienia czoła konsekwencjom nałogu - z pewnością będzie w błędzie. Jeżeli wytrwa w trzeźwości rok, i stwierdzi, że ma dosyć, jest na najlepszej drodze do powrotu do picia. Kilku moich kolegów, właśnie tak sobie przyjmowało, "jak wytrzymam rok, to wytrzymam całe życie". Nic bardziej mylnego. Całe życie to "trzeba się kontrolować". Czy istnieje szansa na zmianę pracy męża? Komfortową sytuacją przy podjęciu leczenia jest właśnie zmiana środowiska, ale w większości wypadków to jest niemożliwe. Mąż przerwał leczenie, bo może trafił w niewłaściwe ręce. Mitingi AA muszą się odbywać równolegle z leczeniem specjalistycznym, psycholog+psychiatra. Trzeba zacząć leczyć równolegle ciało i "ducha" wspomagacze typu"wszywka" dają złudne poczucie bezpieczeństwa. Z reguły bywa tak, że po skończeniu "karencji" leku, delikwent czuje się na tyle bezpieczny, że próbuje najpierw spożywać małe ilości, a gdy po nich czuje się w miarę dobrze, przechodzi do coraz większych i jazda zaczyna się od nowa . Trzeba uświadomić sobie, że z alkoholem się nie wygra i trzeba przestać podejmować próby sił. Na pewno będzie to walka przegrana dla człowieka. Jeszcze żaden "śmiertelnik " z nim nie wygrał. POWALI KAżDEGO. To może trwać rok, dwa, piętnaście, ale i tak każdy polegnie. Znałem wielu mocarzy, którzy przed imprezą spożywali 0,7, żeby pozostali mieli "równe szanse", jeden jest po drugim zawale, drugi ma wycięte 75% żołądka, trzeci jest po wylewie, kilku już nie żyje, bo karetka nie zdążyła do "perforacji zawartości żołądka do otrzewnej i klient wykrwawił się w domu. Przykładów mógłbym przytaczać dziesiątki ale po co? Masz bardzo odważnego męża. Zapytaj, czy stanąłby do walki na ringu z Mickiem Taysonem? Mniej więcej takie szanse ma mierząc się z alkoholem. Wygra rundę, dwie, pięć, sto- w 101 polegnie na deskach i wtedy już nawet Twoja miłość mu nie pomoże.
Mnie się udało "zejść z ringu" w miarę cało.Blizny jednak pozostały i bardzo trudno je leczyć. Cały czas bolą, a moim zadaniem jest to, aby się nie otworzyły.
pozdrawiamOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109325https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
ŚRODOWISKA I PRACY MĘŻA NIE DA SIĘ ZMIENIĆ -NIESTETY,CHOĆ WIEM ŻE TO BY BYŁO NAJLEPSZE,TERAPIA BYŁA DLA NIEGO ZABAWĄ CHWILOWĄ ROZRYWKĄ,MĄŻ MA NADCIŚNIENIE TAKŻE ZE ZDROWIEM U NIEGO TEŻ NIE NAJLEPIEJ ALE WSZYSTKIE SWOJE PROBLEMY TAKŻE TE ZDROWOTNE LECZY ALKOHOLEM,PRZYKRO MI TO STWIERDZIĆ ALE MUSZĘ NIESTETY NAUCZYĆ SIĘ ŻYĆ Z CHOROBĄ MĘŻĄ ALBO PO PROSTU ODEJŚĆ WSZYSTKIE MOŻLIWE SPOSOBY WALKI Z JEGO NAŁOGIEM JUŻ WYCZERPAŁAM A JEGO CHĘCI WALKI Z NAŁOGIEM TO TYLKO CHWILOWE DEKLARACJE[OBIADKÓW KIEDYŚ TEŻ MU JUŻ NIE GOTOWAŁAM NIE PRAŁAM ITP NIE MIAŁ TZW KOMFORTU PICIA I CO?-PRZEZ TYDZIEŃ NIE JADŁ I CHODZIŁ BRUDNY0O DOM NIESTETY DBAM BO TAKĄ MAM NATURĘ JESTEM CZŁOWIEKIEM KTÓRY CENI SOBIE CZYSTOŚĆ I STABILIZACJĘ MÓJ MĄŻ NIESTETY LUBI ŻYCIE W CIĄGŁYM RYZYKU GDY JEST WSZYSTKO W PORZĄDKU W HARMONII JEST NUDNO NIE LUBI STABILIZACJI CHYBA JEDYNIE WTEDY GDY JEST JUŻ CAŁKOWICIE ŻLE -ON LUBI PIĆ LUBI SMAK ALKOHOLU TEN STAN TYLKO JA POGUBIŁAM SIĘ JUŻ W TYM WSZYSTKIM POZDRAWIAM ANNA
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109326https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
przejdź się do przychodni leczenia uzależnień i terapii po raz wtóry, nie zostawiaj go, bo stracisz go na zawsze. Niesmak pozostanie Ci do końca życia. Ta jego samotna walka z nałogiem jest juz przegrana - nie da rady samotnie - musi podjąć leczenie. Jeżeli zaistnieje taka konieczność, to nawet w zakładzie zamkniętym. Zacznij od wizyty w przychodni.Nie rezygnuj przed startem.Trzeba próbować, choćby milion razy ale próbować.
Życzę sukcesów!Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109327https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
ROZMAWIAŁAM Z JEGO SIOSTRĄ NA TEN TEMAT,ZAPROPONOWAŁAM JEJ NAWET BYŚMY RAZEM PODJĘŁY KROKI ABY UMIEŚCIĆ MĘŻA W OŚRODKU ZAMKNIĘTYM JEDNAK ONA STANOWCZO ODRADZIŁA MI TĄ MOŻLIWOŚĆ STWIERDZIŁA BOWIEM ŻE MĄŻ BĘDZIE POD PRESJĄ NIE BĘDZIE OTRZYMYWAŁ WYNAGRODZENIA ZA PRACĘ A POZA TYM JEGO PROBLEM Z PICIEM TO KWESTIA PROBLEMÓW PSYCHIKI I JA POWINNAM Z NIM DUŻO O TYM ROZMAWIAĆ TYLKO JA CODZIENNIE TO ROBIĘ ROBIŁ TO PSYCHOLOG KILKA RAZY JEDNAK TO NIC NIE POMOGŁO ON PO PROSTU KOCHA BARDZIEJ PICIE NIŻ RODZINĘ JA ZAWSZE Z DZIECKIEM GRAŁAM TE DRUGIE SKRZYPCE CHOĆ MĄŻ TWIERDZIŁ ŻE TO NIE PRAWDA .BYŁO TEŻ TAK ŻE JEGO SIOSTRA BYŁA U NAS CODZIENNIE,KONTROLOWAŁA STAN JEGO TRZEŻWOŚCI -JEST OD NIEGO STARSZA I TWORZY W JAKIŚ SPOSÓB AUTORYTET GDY KILKA RAZY MĘŻA ZOBACZYŁA TRZEŻWEGO DAŁA SOBIE SPOKÓJ Z KONTROLĄ.PRZECIEŻ NIE MOŻNA CODZIENNIE KONTROLOWAĆ DOROSŁEGO MĘŻCZYZNY.DZIŚ JAK ZWYKLE MĄŻ PRZYSZEDŁ Z PRACY PIJA NY JEST PRAWIE 21 ŚPI JUŻ5 GODZ -WCZORAJ GDY ZASNĘŁAM WYPIŁ W NOCY 0,5 L WÓDKI -ZOSTAŁA PYSTA BUTELKA-JUTRO KOLEJNY DZIEŃ STRACONY DOBRZE ŻE MAM KOGO KOCHAĆ-MÓJ SYNECZEK-SENS MOJEGO SZAREGO ŻYCIA,JUŻ WSTYD MI KOLEJNY RAZ CHODZIĆ PO POMOC W MĘŻA SPRAWIE DO RÓŻNYCH OŚRODKÓW,ILE MOŻNA?A MĘŻA SIŁĄ NIE ZACIĄGNĘ CZY ROBIĆ MAM Z SIEBIE DLA MĘŻA TZW.KULĄ U NOGI SKORO ON NIE CHCE-SZWAGIER MĘŻA POWIEDZIAŁ MI KIEDYŚ NIE USZCZĘŚLIWIAJ GO NA SIŁĘ ON WIDOCZNIE NIE CHCE SIĘ ZMIENIĆ.BYŁ TAKI OKRES ŻE WSZYSTKO POSTAWIŁAM NA JEDNĄ KARTĘ WYPROWADZIŁAM SIĘ GDY PO OKRESIE ABSTYNENCJI I WSZYCIU ESPERALU MĄŻ ZNOWU ZACZĄŁ PIĆ ROZBIŁ SOBIE GŁOWĘ STRĄCIŁ KOBIETĘ ZE SCHODÓW KTÓRA WYTOCZYŁA MU SPRAWĘ,ZAMIESZKAŁAM Z SYNEM U RODZICÓW WTEDY ON SIĘ ZMIENIŁ NIE PIŁ BYŁ TRZEŻWY OBIECAŁ ŻE JUŻ NIGDY WIĘC DAŁAM MU SZANSĘ I OD NOWA SIĘ ZACZĘŁO....PÓŻNIEJ SPOKÓJ ZI OD NOWA CIĄGI I TAK W KÓŁKO BRAKŁO BY MI TUTAJ MIEJSCA ABY OPISAĆ CAŁE SWOJE ŻYCIE Z MĘŻEM I JEGO NAŁOGIEM TERAZ NIE ROBIĘ NIC NIE KŁÓCĘ SIĘ NIE ROBIĘ WYMÓWEK NIE PROSZĘ I NIE PYTAM MILCZĘ CHOĆ CZUJĘ ŻE TO JUŻ NIEDŁUGO WE MNIE WSZYSTKO WYBUCHNIE JEST POWIEDZENIE ŻE KOCHAĆ TO ZNACZY DAWAĆ JA DAJĘ WSZYSTKO I OTRZYMUJĘ NIC POZDRZWIAM PEŁNA SZACUNKU I PODZIWU ANNA
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html#p109328https://www.psychiatria.pl/forum/zona-alkocholika/watek/39154/1.html zONA ALKOCHOLIKA Gość
15-10-2007 o 12:30, gość :
Wracajac do zaczętego wątku. TERAPIA JEST KONIECZNA trochę to potrwa nie gwarantuję że będzie to określony okres czasu- miesiąc,pół roku, czy rok. Terapia dla niego potrzebna jest na tyle, na ile on sam uzna to za stosowne. Jeżeli stwierdzi, że po miesiącu "niepicia" jest już przygotowany do stawienia czoła konsekwencjom nałogu - z pewnością będzie w błędzie. Jeżeli wytrwa w trzeźwości rok, i stwierdzi, że ma dosyć, jest na najlepszej drodze do powrotu do picia. Kilku moich kolegów, właśnie tak sobie przyjmowało, "jak wytrzymam rok, to wytrzymam całe życie". Nic bardziej mylnego. Całe życie to "trzeba się kontrolować". Czy istnieje szansa na zmianę pracy męża? Komfortową sytuacją przy podjęciu leczenia jest właśnie zmiana środowiska, ale w większości wypadków to jest niemożliwe. Mąż przerwał leczenie, bo może trafił w niewłaściwe ręce. Mitingi AA muszą się odbywać równolegle z leczeniem specjalistycznym, psycholog+psychiatra. Trzeba zacząć leczyć równolegle ciało i "ducha" wspomagacze typu"wszywka" dają złudne poczucie bezpieczeństwa. Z reguły bywa tak, że po skończeniu "karencji" leku, delikwent czuje się na tyle bezpieczny, że próbuje najpierw spożywać małe ilości, a gdy po nich czuje się w miarę dobrze, przechodzi do coraz większych i jazda zaczyna się od nowa . Trzeba uświadomić sobie, że z alkoholem się nie wygra i trzeba przestać podejmować próby sił. Na pewno będzie to walka przegrana dla człowieka. Jeszcze żaden "śmiertelnik " z nim nie wygrał. POWALI KAżDEGO. To może trwać rok, dwa, piętnaście, ale i tak każdy polegnie. Znałem wielu mocarzy, którzy przed imprezą spożywali 0,7, żeby pozostali mieli "równe szanse", jeden jest po drugim zawale, drugi ma wycięte 75% żołądka, trzeci jest po wylewie, kilku już nie żyje, bo karetka nie zdążyła do "perforacji zawartości żołądka do otrzewnej i klient wykrwawił się w domu. Przykładów mógłbym przytaczać dziesiątki ale po co? Masz bardzo odważnego męża. Zapytaj, czy stanąłby do walki na ringu z Mickiem Taysonem? Mniej więcej takie szanse ma mierząc się z alkoholem. Wygra rundę, dwie, pięć, sto- w 101 polegnie na deskach i wtedy już nawet Twoja miłość mu nie pomoże.
Mnie się udało "zejść z ringu" w miarę cało.Blizny jednak pozostały i bardzo trudno je leczyć. Cały czas bolą, a moim zadaniem jest to, aby się nie otworzyły.
pozdrawiamOstatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Borderline
Mam stwierdzone borderline chodzę na terapie od roku biorę tabletki zoloft nie ma...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Problem
Dzień dobry,Od trzech dni zmagam się z pewnym problemem i chciałabym...
- Pomocy co robić
Piszę w sprawie mojego chłopaka, szukam dla niego pomocy. Otóż jest on...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Wszyscy Ci, którzy otrzymali diagnozę
Witam! Jestem studentką psychologii i prowadzę badanie do pracy magisterskiej...
Forum: Po godzinach